niedziela, 13 kwietnia 2014
20.Wytrzymam.
-Nie mogę się doczekać.
Przywitaliśmy się z rodzicami.-Witaj córeczko czy mogłabyś przyjechać do Nas?Tata się bardzo źle czuje.-zaczęła mama.
-Pewnie mamo jutro rano będę.Czy to jest coś poważnego?k
-Lekarz mówi ,że jest z Nim źle ,ale Twój ojciec sądzi ,że jest dobrze.
-Trzymajcie się.Do jutra.-powiedziałam i rozłączyłam się.
Poprosiłam Tomka żeby mnie zawiózł jutro do Wrocławia.Oczywiście zgidził się.Mam prawojazdy ,ale nie lubię kierować samochodem.
~`~
Około godziny siódmej byłam już gotowa.Spakowałam kilka swoich ubrań żeby tam zostać na kilka dni.Muszę pomóc mamie w tym wszystkim
-Klaudia nie zapomnin ,że jesteś w ciąży.-wybudził mnie z namyśleń Timek skręcający w kolejną uliczkę.
~Ciąza to nie choroba.A po za ty. kto się zajmie koniami jak nie ja.
-Koniami ?
-Spójrz.-wskazałam na stadlinę mojego taty.
-Nieźle umiesz jeździć?-spytał zdziwiony.
-Sam się przekonasz kochany.
Przywitaliśmy się z moimi rodzicami którzy od razu polubili To.ka.
-Musimy Wam coś powiedzieć.-powiedziałam nie oewnie.
- Słuchamy?
-Jestem w ciązy.
-Gratuluje Wam kochani.-powiedziała moja mama ,a tata zrobił się smętny i poszedł do swojego pokoju.
-To ja może pójdę do taty.-oznajmiłam.Zapukałam lekko w drzwi , a po chwili weszłam.Usiadłam na skraju lóżka.
-Tato dlaczego tak zareaogowałeś?
-Po prostu nie chcę żsbyś sobie zniszczyła życie przez jeden skok.
-Tato to nie był jeden skok ja naprawdę kocham Tomka ,a on mnje.
-Przepraszam ,ale mhszę wziąść lekarstwa.
-Dobrze ja pójdę do koni.-przebrałam się w specjalny strój jeździecki .
-Tomek pomóż mi proszę tam są ubrania będę czekała na zewnątrz.-stanowczo powiedziałam i zamknęłam drzwi.Mój ojciec miał trzy konje.Błyskawica jest moja ,Byro jest mojego brata ,a Tarzan mojego taty.?Miałam ochitę wsiąść na Błyskawicę i popędzić z nią galopem w nieznane mi miejsca.Kiedy byłam młodsza zawsze tak robiłam.Siedziałam już na moim koniu ,wypatrywałam wzgórza.
-Klaudia zejdź!-usłyszałam kilka głosów za mną.Odwróciłam się i zobaczyłam przestraszonych rodziców i Tomka zachichotałam i powoli zeszłam z konia.
-Coś się stało.-zapytałam zmieszana.
-Nie możesz jeździć na koniu w ciąży zlecisz i stracisz ciąże.
-Jejku nie panikujcie.Ktoś musi trenować te konie.Wytrzymam te dwa miesiące.-szepnęłam te słowa i poszłam na spacer po okolicy z Tomkiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oby nic jej sie nie stalo ;)
OdpowiedzUsuńRozdział super!Pisz szybciutko kolejny. ;D ;*
OdpowiedzUsuńPoproszę kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial c:
OdpowiedzUsuńdaj juz kolejny proooosze c:
Własnie zaczełam czytac twoje opowiadanie i jest super <3
OdpowiedzUsuń