wtorek, 22 kwietnia 2014

Epilog.

   ( Dla lepszego efektu słuchaj muzyki : KLIK )

Teraz i na zawsze...
Trzy dni po narodzinach małej mogłyśmy już wyjść do domu.Lekarze mówili ,że Liliana jest okazem zdrowia.























Wyszłyśmy ze szpitala i zobaczyliśmy samochód Tomka ,był inny.Coś mi w nim nie pasowało.Już wiem!Zmienił kolor! Ze srebrnego zrobił się granatowy.Mój mąż wyszedł i wsadził naszą córeczkę do siodełka z tyłu pojazdu ,a ja usiadłam tuż obok niej.Zaczęłam ją gilgotać po brzuszków.
-I jak się czujecie? -spytał.
-Świetnie ,a ty? Jak tam zespół podobno zrezygnowałeś z koncertu ,wczoraj.
-Tak to prawda.
-Dlaczego tam nie pojechałeś?
-Bo chciałem przyjechać dzisiaj po Was.
-Tomek to ,że jesteśmy małżeństwem nie znaczy ,że masz rezygnować ze swojej pasji.
-Ale nie chcę żebyś ciągle zajmowała się  naszą córką.Ja też jestem jej ojcem i Twoim mężem ,który powinien Ci pomagać.
-Kochany jesteś.
-Tak wiem.
-Podobno za tydzień macie koncert ,prawda?
-Tak mamy.
-Kochasz mnie i Liliane prawda? 
-Tak kocham nad życie.
-To jedź na ten koncert.Słyszałam ,że bardzo chciałeś na niego jechać ,ale zbyt bardzo wczułeś się w role tatusia.Czyż to nie prawda? 
-Prawda .Na prawdę mógłbym jechać? 
-Oczywiście ,Tomek!
-Dziękuję.
Zatrzymaliśmy się pod domem Tomka .To tutaj na razie będziemy mieszkać.Wysiedlimy z pojazdu i skierowaliśmy się do wnętrza.Weszłam do pokoiku Liliany  i o niemal dostałam szoku.Był śliczny wszystko było udekorowane ... tak dziecinnie i dziewczęco.
-Wow! -podeszłam do niego i przytuliłam się.Patrzeliśmy na naszą córkę ,która leżała w różowym łóżeczku.
-Też mi się podoba.A chciałabyś zobaczyć jak urządziłem naszą sypialnie?-spytał.
-Jasne. 
Przeszliśmy malutki korytarz i weszliśmy do pokoju po prawej stronie.Ściany były ciemne ,a na ścianach było pełno naszych ,wspólnych zdjęć.Z oka poleciała mi łza ,byłam taka ... szczęśliwa... Od długiego czasy nie wiedziałam co to szczęście.Ale on mi to dał.
-Tomek... -zaczęłam.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-Jesteś wyjątkowy. 
~*~
Tego dnia pierwszy raz Tomek miał jechać na koncert od czasu narodzin Lili.Cały się stresował.
-Tomek ,uspokój się.-powiedziałam spokojnie.
-Wiem ,wiem ,zachowuję się jak idiota ,ale nie chcę Was zostawiać.
-Poradzimy sobie.Jedź już bo się spóźnisz. 
-Masz rację. -pocałował w czółko córeczkę i mnie namiętnie, ale z uczuciem.
Nakarmiłam małą .Wyszłyśmy później na spacer do parku.Zobaczyłam ,że na przeciwko idzie również Natalia.
-Cześć. -przywitała nas.
-Witaj ,gdzie idziesz? -spytałam.
- Do pracy .Przepraszam śpieszę się.
-Jasne. Cześć. 
Nagle zaczął mi dzwonić telefon .Odebrałam pośpiesznie.
-Dzień dobry czy rozmawiam z panią Klaudią Lach? 
-Tak.O co chodzi?
-Przykro mi bardzo ,pani mąż Tomasz Lach nie żyje.
-Jak to? To są jakieś żarty?! -usiadłam na ławce ,zdenerwowana.
-Nie ,zginął w wypadku samochodowym. -upuściłam telefon i zaczęłam płakać.Zalałam się łzami.Moję życie znowu nie miało sensu.Nagle podbiegła do mnie Natalia.
-Klaudia ,Klaudia co się stało? - spojrzałam na nią pogrążona w smutku i przytuliłam się do niej.Kiedy troszkę się uspokoiłam opowiedziałam jej o tym.Zadzwoniła pod ten numer i okazało się ,że to jest prawda.Poszłyśmy do domy.Natalia położyłam Lilianę spać ponieważ ja nie byłam wstanie.Na pogrzebie Tomka było mnóstwo ludzi...Wszyscy składali mi kondolencje kiedy ja na prawdę cierpiałam.
Wróciłam do domu i zaczęłam pakować jego ubrania do kartonów ,nagle znalazłam list.



DLA UKOCHANEJ KLAUDII!
KIEDY TO CZYTASZ PEWNIE MNIE JUŻ NIE MA NA TYM ŚWIECIE.CHCĘ ŻEBYŚ TY I LILIANA WIEDZIAŁY ,ŻE KOCHAM WAS I PATRZĘ NA WAS Z NIEBA.SPOTKAMY SIĘ WTEDY KIEDY WY BĘDZIECIE GOTOWE NA ŚMIERĆ.BĘDĘ SIĘ CIESZYŁ JAK NA WASZYCH TWARZACH POJAWI SIĘ UŚMIECH.POWIEDŹ NASZEJ CÓRCE KIEDY UROŚNIE ,ŻE ŻYCIE JEST PIĘKNE I NIECH Z NIEGO KORZYSTA.TOBIE MOJA DROGA ŻONO ŻYCZĘ ŻEBYŚ ZNALAZŁA KOGOŚ KTO NA CIEBIE ZASŁUGUJE.NIE PRZEJMUJ SIĘ MOJĄ ŚMIERCIĄ... ŻYJĘ WIECZNIE …
ZAWSZE WAS KOCHAJĄCY
TOMEK.


Zaczęłam płakać.
~*~
-Mamo dlaczego dopiero teraz mi mówisz o tej cudownej historii łączącej Ciebie i tatę? -spytała Liliana.
-Dlatego ,że dopiero teraz jesteś śliczną ,piętnastoletnią ,młodą kobietą.
-Chciałabym kiedyś przeżyć tak romantyczną historię jak ty i tata. Szkoda ,że umarł...
-Wiedź ,że był wyjątkowy...

 ...
Klaudia Blue -Lach umarła w wieku 40 lat na raka płuc ,zdążyła zobaczyć wnuczkę , Valescę Lach ,gdyż młoda Liliana postanowiła ,że jej córka będzie miała nazwisko po niej. Wzięła ślub z bogatym biznesmenem.Wyjechali do Londynu. Żyją do teraz.








___________________________________________________________________
Bardzo mi smutno ,że zakończyłam tę historię ... Uwielbiałam wcielać się w główną bohaterkę i przeżywać to w sobie co ona robi.Mam nadzieję ,że będziecie pamiętać tą historię i pozostanie w waszych sercach na długo.Dziękuję za wszystkie komentarze ,które motywowały mnie do dalszej pracy. Dziękuję Wam za wszystko. Dajcie mi znać w komentarzu jak podobał Wam się Epilog i ogółem cały blog. 
Zapraszam na nowo rozpoczętą historię młodej dziewczyny : KLIK
Obejrzyjcie filmik ,który podałam powyżej ,mam nadzieje ,że na koniec Wam się spodoba.
Pozdrawiam ,Klaudia. 
 

22.Ja rodzę!

Dzisiaj był ten dzień w którym decydowałam o swoim życiu.Nie miałam wątpliwości do ślubu.Kocham Tomka i chcę być jego żoną.Zaczęłyśmy się przygotowywać.Założyłam suknię ,Natalia zajęła się moją fryzurą ,a Zuza makijażem.W pewnym sensie było mi wstyd stanąć przed księdzem w dziewiątym miesiącu ciąży.Ceremonia się zaczęła dokładnie o godzinie 10:00.Po kilkudziesięciu minutach stałam się panią Lach.Kiedy wyszliśmy z kościoła wszyscy składali Nam życzenia ,przyszedł czas na Maćka.
-Życzę Wam wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.-powiedział i słysząc nasze podziękowania wyszedł.Było mi smutno ,że tak postąpiłam wobec niego .Ale przecież jestem tylko człowiekiem.Wesele odbyło się tak jak wcześniej wspominałam w moim rodzinnym domu.
Z głośników leciała dosyć głośna muzyka ,która obijała mi się od uszu.Zatańczyłam kilka kawałków z Tomkiem i resztą gości.Nagle moją rękę pociągnął mój mąż.Pośpiesznie poszłam za nim.
-Gdzie idziemy? -zapytałam bardzo szczęśliwa.
-Teraz to ja cię gdzieś zabiorę.-po kilku minutach byliśmy już na miejscu.Znajdowaliśmy się w ślicznym lasku.
-Postarałeś się.-rzekłam oglądając stół z wieloma przysmakami.
-Wiem.-przybliżył się do mnie ,złapał za podbródek i pocałował mnie namiętnie w usta.Był to cudowny pocałunek taki prosto od serca.
-Ałł!-krzyknęłam gdy poczułam mocny ból brzucha.
-Co się dzieje ,Klaudia?-spytał z przerażeniem.
-Skurcz ,Tomek ja rodzę! -wrzasnęłam i upadłam powoli na ziemię.
-Ojejku ,co ja mam robić! -zaczął krzyczeć spanikowany.
-Może zadzwoń po pogotowie?!
-Dobry pomysł! 
Widziałam ,że z ledwością wybiera numer kiedy nagle się dodzwonił zaczął się jąkać.Był bardziej przestraszony niż ja.Pogotowie przyjechało  w trybie natychmiastowym.
-Który miesiąc? -zapytał facet z karetki.
-Ostatni.Znaczy dziewiąty. -powiedziałam przez krzyk.
-Pośpieszcie się z tymi noszami! Kobieta nam tu zaraz urodzi! -pośpieszył.
-Przepraszam czy ja mogę z państwem jechać? -spytał Tomek.
-Niestety nie ,takie są procedury. 
-Klaudiu ja cały czas będę w szpitalu ,idę po samochód  i jadę za Wami.
-Okey! -znowu dostałam skurczu. O niemal urodziłam w karetce.Dojechaliśmy do szpitala na syrenie ,wszystko działo się tak szybko ,że ledwo co pamiętam . Po godzinie męczarni ,krzyku i wrzasku urodziłam śliczną córeczkę .Liliannę Lach.Ważyła nie całe trzy kilogramy.Była taka słodka.Tomek po porodzie wszedł do sali i wziął swoją córeczkę na ręce.
-Jest śliczna ,po Tobie. -powiedział po długim patrzeniu na jej twarz.
-Jest śliczna po Nas. -poprawiłam.
-Nigdy nie spodziewałem się ,że będę miał żonę ,a co dopiero dziecko. To było moje marzenie.
-Kocham Cię.
-Ja Was również.


czwartek, 17 kwietnia 2014

21.To jest piękne.

Zatrzymaliśmy się w przeuroczym lasku ,który znałam najlepiej.Tomek uklęknął i wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko.
-Klaudiu ,czy zostaniesz moją żoną? 
-Tak. -powiedziałam podekscytowana.Założył mi piękny pierścionek na palec.Przybliżyłam się do niego i pocałowaliśmy się namiętnie.
-Chciałabyś wziąć ślub przed  czy po porodzie? -zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Wolałabym jeszcze przed mimo tego ,że mój brzuch staje się coraz większy. -odpowiedziałam równie szczęśliwa.
-Jak myślisz za tydzień byłoby dobrze?-zaproponował.
-Idealnie.Nie chcę żeby do czasu ślubu coś się między nami zmieniło ,chcę być z tobą na zawsze. -zrobiłam krok do przodu.
-Ja również.Wracajmy ,rodzice będą się martwić.
-Hmm...Poczekają chwilkę ,zabiorę Cię w moje ulubione ,magiczne miejsce.
-Prowadź. 
Szliśmy długą ścieżką ,która wydawała się prowadzić w nieskończoność.Po kilkunastu minutach doszliśmy do celu.Zobaczyliśmy duże jezioro ,które było oświetlone przez długie lampy.Był też mały podest na którym wspólnie usiedliśmy.
-To tutaj spędziłam większość czasu jak byłam młodsza ,poznałam tu pierwszego chłopaka ,pierwszy raz się całowałam i teraz jestem tutaj z Tobą ,najważniejszą osobą w moim życiu.
-Pięknie tutaj ,mam pomysł.
-Tak ?
-Zamieszkajmy tu ,wybudujemy tutaj nasz dom ,co ty na to? 
-Nie wiem ,nie stać mnie na to Tomek.
-Ale nas stać zaoszczędziłem dużo pieniędzy ,starczy nam na wszystko.
-Wracajmy robi się późno i zimno.
W domu atmosfera była wspaniała okazało się ,że rodzice wiedzieli o tym ,że Tomek chce mi się oświadczyć.Po zjedzeniu kolacji usnęłam w jego objęciach.
~*~
Następnego dnia od razu z rana pojechałam z mamą i Natalią na zakupy.Przecież musiałam kupić sobie jakąś suknie ślubną ,Tomek za ten pojechał załatwić formalności z ślubem.
-Może ta ? Beżowa z diamencikami. -zaproponowała mama.
-Lepiej nie. -odpowiedziałam.
-Blado różowa ? - pokazała suknie Natalia.
-Też nie... -zamamrotałam. -Ta jest idealna! - Wskazałam na wiszącą suknie (kliknij aby zobaczyć).
~*~
Zaczęły się wszystkie przygotowania do ślubu ,postanowiliśmy ,że zrobimy wesele w domu rodziców.Wedle tradycji rodzinnych Tomek  nie widział mojej sukni zostały zaledwie dwa dni do mojego wymarzonego ślubu z tym jedynym.Stwierdziliśmy ,że Natalia i Aleksander będą naszymi świadkami.Oni jako jedyni nas wspierają i oczywiście reszta zespołu mojego narzeczonego.
-Tomek jak nazwiemy naszą córkę? -spytałam przygotowując potrawę.
-Może Krystyna? 
-Chyba oszalałeś ,Babette?
- Nie zbyt skomplikowane ,Anastazja ,Kamila ,Barbara,Zdzisława - wybuchliśmy śmiechem słysząc ostatnie imię.
-Liliana?
-Cudowne.
-Czyli decyzja zapadła.

 ~*~
Dzisiaj miałam wieczór panieński.Zaprosiłam Sylwie (moją siostrę ,Natalię i Zuzę .Niestety nie było alkoholu jedynie mogłyśmy się upić zdrowymi soczkami.Miałam nadzieje ,że Liliana wytrzyma do daty ślubu.Brzuch mimo tego iż byłam już w prawie dziewiątym miesiącu ciąży nie wydawał się duży pewnie dlatego ,że jestem drobna.Tomek wynajął budowlańców do budowy naszego domu ,jak widać spodobało mu się tutaj.
-Wasze zdrowie! -usłyszałam krzyk Zuzy ,która wyglądała na pijaną ,ale z czego?
-Zuza piłaś? -spytałam.
-Ale czy to jest ważne? -powiedziała potykając się o własne nogi.
-W sumie to tylko ja jestem w ciąży wy możecie pić.
Impreza trwała do dosyć późna.Dziewczyny zostały na noc ponieważ nie było sensy żeby  wracały do Warszawy w nocy.
__________________________
Okey . Rozdział być może nie jest zbytnio ciekawy ,ale bynajmniej jest.Nie wiem sama dlaczego tak wszystko przyśpieszam ,ale nic na to nie poradzę.Mimo tego ,że jest dopiero (już?) dwudziesty pierwszy rozdział zbliżamy się do końca opowiadania.
Zapraszam również na mojego innego bloga :

KLIK

Życzę wszystkim miłego spędzonego czasu wśród najbliższej rodziny i Wesołych Świąt Wielkanocnych!
Pozdrawiam.



niedziela, 13 kwietnia 2014

20.Wytrzymam.


-Nie mogę się doczekać.
Przywitaliśmy się z rodzicami.-Witaj córeczko czy mogłabyś przyjechać do Nas?Tata się bardzo źle czuje.-zaczęła mama.
-Pewnie mamo jutro rano będę.Czy to jest coś poważnego?k
-Lekarz mówi ,że jest z Nim źle ,ale Twój ojciec sądzi ,że jest dobrze.
-Trzymajcie się.Do jutra.-powiedziałam i rozłączyłam się.
Poprosiłam Tomka żeby mnie zawiózł jutro do Wrocławia.Oczywiście zgidził się.Mam prawojazdy ,ale nie lubię kierować samochodem.
~`~
Około godziny siódmej byłam już gotowa.Spakowałam kilka swoich ubrań żeby tam zostać na kilka dni.Muszę pomóc mamie w tym wszystkim
-Klaudia nie zapomnin ,że jesteś w ciąży.-wybudził mnie z namyśleń Timek skręcający w kolejną uliczkę.
~Ciąza to nie choroba.A po za ty. kto się zajmie koniami jak nie ja.
-Koniami ?
-Spójrz.-wskazałam na stadlinę mojego taty.
-Nieźle umiesz jeździć?-spytał zdziwiony.
-Sam się przekonasz kochany.
Przywitaliśmy się z moimi rodzicami którzy od razu  polubili To.ka.
-Musimy Wam coś powiedzieć.-powiedziałam nie oewnie.
- Słuchamy?
-Jestem w ciązy.
-Gratuluje Wam kochani.-powiedziała moja mama ,a tata zrobił się smętny i poszedł do swojego pokoju.
-To ja może pójdę do taty.-oznajmiłam.Zapukałam lekko w drzwi , a po chwili weszłam.Usiadłam na skraju lóżka.
-Tato dlaczego tak zareaogowałeś?
-Po prostu nie chcę żsbyś sobie zniszczyła życie przez jeden skok.
-Tato to   nie był jeden skok ja naprawdę kocham Tomka ,a on mnje.
-Przepraszam ,ale mhszę wziąść lekarstwa.
-Dobrze ja pójdę do koni.-przebrałam się w specjalny strój jeździecki .
-Tomek pomóż mi proszę tam są ubrania będę czekała na zewnątrz.-stanowczo powiedziałam i zamknęłam drzwi.Mój ojciec miał trzy konje.Błyskawica jest moja ,Byro jest mojego brata ,a Tarzan mojego taty.?Miałam ochitę wsiąść na Błyskawicę i popędzić z nią galopem w nieznane mi miejsca.Kiedy byłam młodsza zawsze tak robiłam.Siedziałam już na moim koniu ,wypatrywałam wzgórza.
-Klaudia zejdź!-usłyszałam kilka głosów za mną.Odwróciłam się i zobaczyłam przestraszonych rodziców i Tomka zachichotałam i powoli zeszłam z konia.
-Coś się stało.-zapytałam zmieszana.
-Nie możesz jeździć na koniu w ciąży zlecisz i stracisz ciąże.
-Jejku nie panikujcie.Ktoś musi trenować te konie.Wytrzymam te dwa miesiące.-szepnęłam te słowa i poszłam na spacer po okolicy z Tomkiem.

piątek, 11 kwietnia 2014

19.Nie potrafię bez Ciebie żyć.

Obudziły mnie hałasy w kuchni ,wstałam i narzuciłam na siebie szlafrok.Stał tam Maciek.Nie wiedziałam co mu powiedzieć.Wiedziałam ,że nie mogę go oszukiwać.Mówić mu ,że jest najważniejszy dla mnie na świecie.Bo ... Sumienie mi na to nie pozwala.
-Maciek ,proszę usiądź.Musimy porozmawiać. -poprosiłam.
-Tak?
-Bo ja wczoraj byłam zdenerwowana ,byłam pod wpływem emocji.I... Ja tak na prawdę kocham Tomka.Przepraszam nie wiem dlaczego zgodziłam się na ten ślub.
-Jasne ,rozumiem.To ja przepraszam za szybko wypaliłem z tym ślubem.
-Nie chcę żeby moja córka nie miała ojca.A po za tym byłam z nim szczęśliwa.I jestem w stanie mu wybaczyć.
-Pewnie też bym tak zrobił na Twoim miejscu.Ale zapomnijmy o tej całej niezręcznej sytuacji ,dobrze?
-Okey ,bądźmy jak wcześniej przyjaciółmi.
-Ja już może pójdę.
-Cześć.
Poszłam się przebrać i jak najszybciej chciałam jechać do Tomka ,chciałam z nim szczerze porozmawiać.Pragnęłam z nim być...Czuć jego dotyk ,zapach i czułość.Wsiadłam do samochodu i jak najszybciej pojechałam pod jego dom.Pewnie zadzwoniłam do drzwi.Otworzył je ponury ,ale kiedy mnie zobaczył od razu na jego twarzy zawitał uśmiech.
-Cześć Tomek ,musimy porozmawiać.
-Jasne wchodź.-usiadłam na kanapie i zaczekałam aż on będzie tuż obok mnie.
-Kocham Cię. -pocałowałam go namiętnie w usta.
-Ale Klaudia ,ty masz narzeczonego.
-Tomek ja Ciebie kocham.Nie potrafię bez Ciebie żyć.
-A wybaczysz mi to?
-Tak już dawno Ci to wybaczyłam.Chcę żeby nasze dziecko miało obojgu rodziców.
-Czyli zacznijmy od początku.Tomasz Lach. -podał mi rękę.
-Klaudia Blue. -zaśmialiśmy się.
-A Maciek o tym wie? -spytał.
-Tak wie ,proszę nie rozmawiajmy o tym.
-Obiecuje ,że nigdy już Cię nie zranię ,obiecuję. -wyszeptał mi to do ucha i wziął mnie na kolana.Nasze twarze były na przeciw siebie.Patrzeliśmy oboje w nasze oczy.
-Mogę Cię zaprosić dzisiaj do DPT?
-Jasne ,zaprosisz Barona i Natalię?Nie widziałam się z nią odkąd zasłabłam.
-Pewnie.
Po godzinie poszłam do domu ,a Tomson powiedział ,że musi coś załatwić na mieście.Cieszyłam się ,że nie będę już ukrywała swoich uczuć do Tomka.Usłyszałam ,że dzwoni mój telefon kiedy zobaczyłam kim jest ta osoba nie byłam pewna czy odbierać.
______________________________________________
Witajcie kochani :3
Mamy już dziewiętnasty rozdział mam nadzieje ,że nie jest zbyt nudny.Wszystko się zmieniło i porobiło.
Zapraszam na następny rozdział :)

sobota, 5 kwietnia 2014

18.Nowa osoba ,na zawsze.

* Kilka tygodni później*
Przeprowadziłam się już do innego mieszkania .Jest na prawdę świetne.Z Tomkiem nie utrzymuje żadnych kontaktów mimo tego ,że wielokrotnie próbował się ze mną kontaktować.Nie rozmawiałam od tamtego momentu z nikim z Afromental.Kilka razy spotkałam Barona ,ale on o nic nie pytał.Dał mi spokój.Natalia tydzień temu wyszła ze szpitala mieszka z Aleksandrem.Założyłam kurtkę  i zatrzasnęłam za sobą drzwi.Skierowałam się do centrum usiadłam w restauracji z myślą żeby coś zjeść.Zamówiłam moją ulubioną potrawę i po chwili zobaczyłam Maćka ,podszedł do mnie i przywitał mnie mocnym uściskiem.
-Maciek ,co ty tu robisz?Myślałam ,że po liceum wyjechałeś na studia do Londynu.
-Rzuciłem studia ,za dużo tam było snobów.Co tam u ciebie? -Spytał
-No wiesz dużo się zmieniło. 
-Słyszałem o Jakubie ,przykro mi. 
-Mnie też.
-Masz męża? -zapytał zmieniając temat.
 -Nie ,nie mam.A ty?Pewnie masz już dzieci?
-A tu Cię zaskoczę ,narzeczona mi spod ołtarza uciekła.
-No wiesz ,mnie chłopak zdradził jakiś czas temu.
-Współczuje Ci.
-Wiesz co zapraszam Cię do mnie do domu ,tam będziemy mogli porozmawiać. -zaproponowałam ,a on bez wahania się zgodził.Zawsze lubiłam Maćka i  rozumiałam się z nim najlepiej na świecie.Próbowaliśmy ze sobą być po śmierci Jakuba ,ale nie wyszło.Ale jakby teraz coś z tego wyszło nie narzekała bym.Po kilku minutach byliśmy w mojej nowo urządzonej miejscówce.Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam ogórka ,a po chwili wzięłam gryza ciasta ,które wczoraj zrobiłam.
-Jesz jak kobieta w ciąży.-zaśmiał się.
-Bo jestem w ciąży.-przełknęłam resztę jedzenia i usiadłam obok niego.
-Gratulacje.
-Dziękuje.-zrobiłam sztuczny uśmiech i odwróciłam twarz ku wielkiemu tarasowi.
-Klaudia ,niczemu nie jest winne to dziecko.Mimo to ,że ten facet okazał się dupkiem nie powinnaś nie cieszyć się z ciąży.
-Ale ja się ciesze...Ale też nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzę.
-No chyba jeszcze ten facet jest i będzie ojcem Waszego dziecka.Też mógłby się zaopiekować.
-Ale jest problem...
-Nie powiedziałaś mu?
-No nie...
-Ubieraj się jedziemy do niego ,powiesz mu to.
-Ale Maciek!Ja nigdzie nie jadę. -chłopak podszedł do nie i namiętnie pocałował mnie w usta.Nie powiem ,zdziwiło mnie to ,ale nie opierałam się i nasz pocałunek trwał na prawdę długo.
-Teraz już jedziesz?
-Nie.
-Klaudia,proszę.
-Powiem jak będę na to gotowa.
-Aha zapomniałem się Ciebie o coś zapytać.
-Tak?
-Wyjdziesz za mnie?
-Maciek ,nie mam głowy do żartów.
-A jeśli to nie był żart?
-Tak ,wyjdę za Ciebie. -pocałowałam go namiętnie ,a on włożył mi na palec pierścionek.
-Skąd go miałeś?
-Pierścionek?Zawsze go przy sobie mam.
-Ale ja jestem w ciąży.Będziesz wychowywał nie swoje dziecko?
-A czemu by nie?
-Idź ,wariacie! -zaśmialiśmy się.
-Wiesz ,że nigdy Cię nie przestałem kochać?
-Ja kochałam Tomka. 
-Wiem też ,że nadal go kochasz i zawsze będziesz go kochała bo przecież to ojciec Twoich dzieci.
-Dzieci?
-Przepraszam ,jeszcze nie wiadomo.
-Czy ty mi życzysz bliźniąt?
-Nie.Ja już muszę iść ,mam rozmowę o pracę.Do zobaczenia!
-Na razie.
Sama się dziwiłam ,żę mam już narzeczonego i to jeszcze osobę ,która mnie rozumie  bez jakikolwiek słów.Wieczorem spotkałam się z Maćkiem w parku.Złapał moje ręce pewnie i patrzał na mnie swoimi pięknymi ,brązowymi oczami.Zobaczyłam ,że na przeciwko nas idzie Tomek.
-Klaudia ,proszę.-powiedział smętnym głosem ,a my zatrzymaliśmy się.
-Tomek. -powiedziałam i spojrzałam na mojego narzeczonego.
-Cześć jestem Maciek.-przedstawił się.
-Kim ty kur*wa jesteś ,że trzymasz Klaudie za rękę?-oburzył się
-Jestem jej ... -nie wiedział co powiedzieć.
-Narzeczonym.-dodałam.
-Klaudia ,dlaczego?Ja Cię kocham.
-Było nie pociskać innej.-burknęłam.Poczułam ,że w brzuchu się rusza dziecko.Nie samowicie zaczął mnie boleć.
-Ała! -krzyknęłam siadając na ławce.
-Klaudia ,co ci jest?Wezwać pogotowie? -zapytał Maciek ,a ja pokiwałam głową.
-Co ci do cholery jest? -Tomek krzyknął.
-W ciąży jest ,idioto. -powiedział opanowanym głosem mój towarzysz.
-Co ty k*rna pieprz*sz? 
-No to!Jestem z tobą w ciąży!-krzyknęłam ,a pogotowie akurat przyjechało.
-Co pani jest?
-Brzuch ,boli.Jestem w prawie piątym miesiącu ciąży. -odparłam trzymając się za brzuch.Od razu mnie zabrali do karetki i na sygnale dojechali do szpitala.
*Tomek*
Co tu się do cholery dzieje?Będę ojcem ,ale jak to?Przecież ona ma narzeczonego.Dlaczego mi nic nie powiedziała ,przecież jest w piątym miesiącu!Pojechaliśmy do szpitala z nadzieją ,że Klaudi i bobaskowi nic nie jest.
*Klaudia*
Po wszystkich badaniach podszedł do mnie lekarz już mniej zdenerwowany.
-Dziecku nic nie jest i pani też powinna przeżyć.
-Dziękuję ,a mam pytanie.
-Słucham?
-Czy można już rozpoznać płeć dziecka?
-Tak napiszę pani na zdjęciach USG przez parę chwil będzie pani w niepewności.Za chwilkę pielęgniarka przyniesie zdjęcia i wypis.
-Dziękuje.
Wyszłam na korytarz z zdjęciami i wypisem.Tomek i Maciek rozmawiali.Kiedy mnie zauważyli od razu zamilkli.
-Wy to chyba musicie coś sobie wyjaśnić. -powiedział mój narzeczony i odszedł na bok.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? -spytał
-Nie miałam odwagi.
-Przepraszam Cię za wszystko i wiem ,że między nami wszystko skończone ,ale czy mógłbym widywać się z córką?
-Skąd wiesz ,że córką?
-Pisze Ci na kartce. -wskazał na papier ,który trzymałam w ręku.
-Tak będziesz mógł się spotykać z naszą córką.
-Czy mogłabyś mi podać adres?
-W razie jakiś problemów wiem gdzie mieszkasz.Żegnam. -powiedziałam oschle i wróćiłam do Maćka ,przytuliłam się do niego i wróciliśmy do mieszkania.

piątek, 4 kwietnia 2014

17.Od nowa.

*EDIT*
Zobaczyłam stojącego w milczeniu Tomka. Ruszyłam z miejsca bez zastanowienia.Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Klaudia, zaczekaj.-przetrzymał moją rękę.
-Zostaw mnie.-rozkazałam stanowczo.
-Ja wiem, że źle zrobiłem.Żałuję tego co zrobiłem.Jakbym mógł cofnąć czas...
-Ale nie możesz, Tomek.Byłeś i nadal jesteś dla mnie kimś ważny i to bardzo, kocham Cię.Ból który sprawiłeś mi zdradzając mnie z inną kobietą jest mocny i to bardzo.
-Przepraszam.-z oczu popłynęły mi łzy.
-Tomek mimo tego ,że jesteś ważną dla mnie osobą nie rób sobie nadziei.
-Ale...
-Wszystko potrafię wybaczyć ,ale nie to...
-Proszę...
-Żegnaj.-powiedziałam i poszłam do domu.Wzięłam gorącą ,długą kąpiel i przygotowałam sobie owsiankę z bananem.Usiadłam na moim łóżku w pokoju ,załączyłam komputer i zaczęłam szukać nowego mieszkania z trzema pokojami.Chciałam zamieszkać sama, Natalia jak wyjdzie ze szpitala pewnie zamieszka z Okiem, Mateusz jutro wyjeżdża do Wrocławia ,a ja zostanę tutaj sama.Chciałabym aby moje dziecko miało swój duży, śliczny pokój.Do mojego pokoju wszedł Mateusz.Usiadł obok mnie.-O co chodzi z tym Tomkiem?-spytał
-Na prawdę chcesz wiedzieć?
-No tak.
-Zdradził mnie.
-Dupek!
-Jestem z nim w ciąży.
-No to nieźle.
-Szukam nowego mieszkania, chcę zacząć od nowa.
-Wrócisz do niego?
-Nie, przynajmniej na razie.
-Jak co siostra to zawsze możesz na mnie liczyć.
-Tak ,wiem.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka minut ,a potem usnęłam.


wtorek, 1 kwietnia 2014

16.Czy to jest możliwe ?

Obudziłam się w jaskrawej sali ,a w ogół mnie stało wielu lekarzy.
- Panno Blue ,czy wie pani gdzie jest? -spytał przystojny facet z wyróżniającymi się okularami na nosie.
-Tak wiem.Zasłabłam czy jest to coś poważnego? -spytałam wstając z łóżka.
-Gratuluje ,pani.
-Słucham?Ale czego? -zaśmiałam się,
-Jest pani w trzecim miesiącu ciąży.
-To jakiś żart ,prawda?
-Tutaj jest pani recepta na leki ,które ma pani zażywać.Życzę powodzenia.-podał mi do ręki kartkę.
-Dziękuję. -zrobiłam sztuczny uśmiech i wyszłam z sali.Zobaczyłam siedzącego nadal na tym samym krześle Aleksandra.Wydawało mi się ,że przysypia.Usiadłam obok niego i przytuliłam się do jego ramienia.Od razu się obudził.Przyjacielsko objął mnie ręką.
-Jest Ci coś poważnego? -spytał przecierając drugą ręką oczy.
-Nie ,przemęczenie. -skłamałam chociaż chciałam powiedzieć ''a tam nic mi nie jest to TYLKO ciąża''.
-Natalia jest w sali obok.Nie pozwolą nam na razie ją zobaczyć.Jej słaba i musi odpoczywać ,ale mamy przyjść jutro to na pewno nareszcie będziemy mogli ją zobaczyć.
-Rozumiem.Ja już pójdę do domu.Na razie.
-Czekaj zawiozę Cię! -zaproponował Baron.
-Nie ,dzięki.Przez spaceruje się.
Moje życie legło w gruzach!Miałam zrezygnować ze wszystkiego.Ciekawie jakby Tomek na to zareagował .Hmm...Jutro się dowiem!

* Następny dzień *
Obudziło mnie dosyć hałaśliwe pukanie do drzwi.Zerwałam się na nogi i poszłam w ich kierunku.Wpuściłam Tomka i pokazałam mu gestem ręki na sofę.Był bardzo przygnębiony ,a przecież nie mówiłam nikomu o wczorajszej wiadomości.
-Klaudia ,ja nie chciałem... -złapał mnie za rękę i nie umiał wykrztusić z siebie ani jednego słowa.
-Co znowu zrobiłeś?-zapytałam zirytowanym tonem.
-Byłem pijany...Nie myślałem...Nie panowałem nad sobą.. Po prostu stało się...
-Zdradziłeś mnie? -po policzku spłynęła mi łza.
-Przepraszam.
-Wyjdź. -poprosiłam ,jednak on tego nie zrobił.W tym momencie do mieszkania wszedł mój brat.
-Wyjdź ,idioto! -krzyknęłam.Mateusz podszedł do Tomka.
-Nie słyszysz gnoju co moja siostra do Ciebie mówi?-nic nie odpowiedział-Odpowiadaj jak do Ciebie mówię bo zaraz inaczej się policzymy gejasku! -popchnął Tomsona.Wyszłam z domu zabierając po drodze kurtkę.Poszłam w miejsce gdzie zawsze było mi dobrze.Bo mogłam być z nim!
~ Jakub ,szkoda ,że Cię nie ma.Brakuje mi Ciebie.Co ja mam teraz zrobić?Proszę pomóż mi.Dlaczego mnie zostawiłeś samą na tym durnym świecie?To z tobą chciałam mieć dziecko ,ty byś mi Tego nie zrobił!
- Przepraszam pomóc jakoś pani? -spytała kobieta przechodząc obok nagrobka Jakuba.
-Nie dziękuję ,poradzę sobie. -odpowiedziałam zdziwiona pytaniem postaci.Wyciągnęłam z torebki lusterko i już wiem dlaczego tam dziwnie się na mnie patrzała.Mój makijaż był cały rozmazany... Wyglądałam niczym jak zombie.Zaśmiałam się sama do siebie.Kiedy już wstałam zorientowałam się ,że ktoś za mną stoi.

_________________________________________________________________________
Hejeczka! Więc mamy już 16 rozdział .Tak jakoś wydaje mi się ,że szybko idzie! :) A teraz mam do Was pytanka dotyczące rozdziału ;3

1.Czy Klaudia powie Tomsonowi o ciąży?
2.Kim jest osoba ,która stała za Klaudia?
3.Czy Klaudia wybaczy Tomkowi zdradę?