-Proszę,zamkniesz oczy?-powiedział
-Jasne,ale dlaczego?-spytałam zaciekawiona
-Niespodzianka.-przez całą drogą już nic nie powiedział.Zatrzymaliśmy się z piskiem opon.Tomasz pomógł mi wysiąść z samochodu i złapał mnie za nadgarstek.Zaprowadził mnie w jakieś miejsce i powiedział,że mogę już popatrzeć.Otworzyłam oczy i ujrzałam śliczne,błękitne,niekończące się morze.
-Jak tu pięknie.-powiedziałam nie dowierzając,że w Polsce jest takie urocze miejsce.
-Wiem.W brzydkie miejsce bym Cię nie zabrał.-zaśmialiśmy się.Szliśmy brzegiem plaży mocząc stopy w zimnej wodzie.Słońce zaświeciło,a ja podeszłam bliżej towarzysza.Popatrzałam mu głęboko w oczy i pocałowałam go w policzek.
-A to za co?-spytał zdziwiony.
-Za nic.Tak sobie.-skrępowałam się i krzyknęłam w jego stronę : -Kto pierwszy przy tym drzewie wygrywa! -pobiegłam tyle co mi sił w nogach żeby być pierwsza.Żałowałam,że go pocałowałam,ale w sumie to nic takiego.Przy wyznaczonym miejscu oczywiście byłam druga.Niestety.
-Hmm...I co za to dostanę?-popatrzał na mnie łobuzerskim wzrokiem.
-A co byś chciał?-spytałam
- Powtórkę z całusa.-zaśmiał się.
-Marzenia...
-Naprawdę nieźle całujesz.- ponownie uśmiał się
-Wiesz co o tobie myślę?-wkurzyłam się
-No co?-nadał go to bawiło
-Jesteś głupim piosenkarzem,który myśli,że jest najlepszy na świecie,a tak nie jest.-Tomson złapał mnie za twarz i zaczął namiętnie całować.Wywróciliśmy się na piasek,ale on nie przestawał.W tym momencie nie obchodziło nas to,że tłum ludzi patrzy się na nas jak na jakiś totalnych idiotów.Odwróciłam twarz ku jemu oczom i uśmiechnęłam się.On odwzajemnił ten czyn i jeszcze raz mnie cmoknął,ale tym razem w czoło.
-Takie kobiety lubię.-pomógł mi wstać i poszedł przed ciebie.Wypatrzyłam,że za mną jest wiaderko do zabawy.Wlałam do niego wody z morza i wylałam ją na głowę Tomkowi.Szepnęłam mu do ucha:-A ja takich facetów unikam. -poszłam nie zerkając do tyłu.Usiadłam na przednim siedzeniu jego samochodu.Po kilku minutach doszedł.
-Czy ty zawsze jesteś taki powolny?-zażartowałam
-Tak jestem jaki jestem.I wcale nie mam zamiaru się zmieniać.-parsknął i odpalił samochód,odjechał tak samo jak przyjechał z piskiem opon.
-Wyluzuj koleś.-powiedziałam i rzuciłam mu w twarz papierkiem,który leżał w szufladce obok drzwi.Nagle zatrzymał się i wyszedł.Otworzył mi drzwi i powiedział :
-Teraz ty prowadzisz.-przeszłam na siedzenie obok.
-Spoko.Już myślałam,że każesz mi iść piechotą.-zaśmiałam się sama z siebie.
-No jak nadal będziesz taka nie grzeczna to wysiądziesz.-powiedział przez śmiech.
-,,Jestem jaka jestem''-zacytowałam przyśpieszając.
-Ej!Zwolnij bo mi rozpiepszysz samochód!Nawet ja nie jeżdżę 230 km/h.-krzyknął
-Spoko.-zatrzymałam się w jakimś lesie,odpięłam pas i pocałowałam go namiętnie.
Świetny ^.^
OdpowiedzUsuń